„Lokalizacja, lokalizacja, lokalizacja”? Tak, to prawda: na wartość mieszkań stale i niezmiennie największy wpływa ma lokalizacja – zwłaszcza w dużych miastach. Ale w coraz większym stopniu liczy się też „otoczenie, otoczenie, otoczenie…”.
Wydzielone enklawy, które wydają się być zamkniętymi, wyodrębnionymi z tkanki miasta obszarami, to w zasadzie nic nowego. O ile jednak do niedawna dominującą tego typu formą były zamknięte osiedla, o tyle wygląda na to, że do głosu dochodzi przeciwny trend – budynki mieszkalne otoczone przez żywą przestrzeń miejską w której zarówno mieszkańcy, jak i nie mieszkańcy, mogą się swobodnie spotykać i spędzać w niej czas.
Nie trzeba szukać długo, wystarczy wskazać świeże inwestycje tego typu: fabrykę wódek „Koneser” w Warszawie (BBI Development) czy „Gdynię Waterfront” – wiadomo – w Gdyni (Vastint). W pierwszym z wymienionych, czyli w kompleksie zrewitalizowanej, ale też zaplanowanej na nowo fabryki (z zachowanymi zabytkowymi budynkami „Konesera”) postawiono na centralny plac spotkań (na którym odbywa się m.in. kino letnie, eventy, koncerty), galerie, muzeum, sklepy i restauracje. Na terenie kompleksu znajduje się nawet kampus Google. Podobną formę zyskały zrewitalizowane obiekty przemysłowe w Żyrardowie – „Stara Przędzalnia” to kompleks składający się z loftów, hotelu oraz pasażu handlowego.
Nie mniej ciekawa jest wspomniana „Gdynia Waterfront”. Umiejscowiona przy Skwerze Kościuszki (topowa lokalizacja Gdyni), wprawdzie układem budynków wytycza granice kompleksu, ale znajdują się w jego granicach nie tylko mieszkania i biura, ale też sklepy, restauracje oraz otwarty dla wszystkich, plac centralny z m.in. kinem. Z inwestycji o podobnych charakterze można wspomnieć też np. o „Miasteczku Jutrzenki” budowanym w warszawskich Włochach (Aurec Home), w którym deweloper stawia nie tylko mury, ale też obszary wewnętrzne, małą architekturę, szklarnię, fontannę czy miejsce do uprawiania jogi. Oraz oczywiście – zaplanowane w budynkach przestrzenie handlowe.
Czy inwestycje, które kreują samodzielne dzielnice mieszkaniowe, otwarte na miasto i dobrze z nim „zszyte” to trwały trend? Zgadywać nie będziemy, ale… zdecydowanie trzymamy za niego kciuki.