Strona głównaRynek nieruchomościCo wynika z roku 2020 dla rynku nieruchomości?

Co wynika z roku 2020 dla rynku nieruchomości?

To dopiero był rok… i wcale nie piszemy tego z entuzjazmem. Podlizna 2020 upłynęła pod znakiem epidemii, która – mniej lub bardziej – wszystkim dała popalić. A jak odbiła się ona na rynku nieruchomości? Tutaj, co dla niektórych może być zaskoczeniem, odpowiedź brzmi: wcale. I jest to mocną podpowiedzią tego, co obecnie może dziać się z cenami mieszkań.

No dobrze, trochę przesadziliśmy z tym „wcale”. Trafniejszym określeniem jest „nieznacznie”, bo jednak chwilowe zatrzymanie wzrostu cen mieszkań łączyło się z lockdownem. Koniec końców jednak wszystko wróciło do normy, a największym błędem, jaki można było popełnić w roku 2020, było poddawanie się panice. Szok pierwszego lockdownu mógł prowadzić do nieprzemyślanych decyzji i w efekcie (jak się okazało: chwilowej), niewielkiej korekty cen nieruchomości. Ale… może po kolei.

Rok 2020 – początek

Zapowiadało się fantastycznie. Gospodarka rozgrzana, o poprzednim kryzysie mało kto pamiętał. Sylwester 2019/2020 miał nas wprowadzić w rok spokoju i stabilności. I tak było. Początek 2020 to wyraźne wzrosty cen, ożywiony ruch i duże liczby sprzedanych nieruchomości. I choć zwyczajowo miesiąc otwierający nowy rok nie bywa najmocniejszy, to w styczniu 2020 roku, gdy o epidemii w Polsce nikt jeszcze nie myślał, ofertowe ceny mieszkań np. na rynku wtórnym tylko w miesiąc rosły o 1 do 3%, natomiast w skali roku aż o kilkanaście procent – zależnie od miasta. Również liczba transakcji była imponująca; w pierwszym kwartale 2020 roku było ich o 11% więcej, niż w analogicznym okresie roku 2019.

Rok 2020 – szok

Koronawius. Pandemia. Te słowa wydawały się być dość długo abstrakcyjne, ale… do czasu, a dokładniej do momentu, gdy pierwsi zarażeni pojawili się w Polsce, a niedługo później – gdy ogłoszono pierwszy lockdown kraju. Zaczyna się ograniczanie zatrudnienia; zwłaszcza w branżach eventowych i gastronomicznych. Na rynkach dużych miast zaczęto też obserwować ubytek najemców spowodowany studiowaniem zdalnym oraz zmniejszoną liczbą pracowników zza granicy.

Z punktu widzenia sprzedaży mieszkań było to najgorszy moment roku. Sumarycznie drugi kwartał to przede wszystkim spadek liczby transakcji – i to imponujący: aż o 47% wobec kwartału pierwszego (rynek pierwotny). Zmniejszyła się też liczba oddawanych mieszkań: o 5%. Widać było, że inwestorzy i deweloperzy obserwują sytuację. A ta się… w zasadzie nie zmienia. Ceny ulegają zamrożeniu, ale większych przecen nie widać: patrząc np. na kwiecień 2020, tylko we Wrocławiu ceny maleją o -2,2%, (rynek pierwotny) w pozostałych, większych miastach, zmiany oscylują w okolicy zera; np. korekta cen w stolicy wynosi -0,2%.

Rok 2020 – stabilizacja

Po pierwszym szoku nastąpił etap niedowierzania, który często oznaczał myślenie typu „dwa, trzy miesiące i będzie po wszystkim”. Tak: piszący ten tekst, również miał taką nadzieję. Na rynku mieszkaniowym malały ceny najmu, na dobre zatrzymały się ceny sprzedaży. W tryb „na przeczekanie” przełączyli się tak sprzedający, jak i kupujący.

Latem wydawało się, że „jakoś to będzie” i faktycznie, pomiędzy pierwszą, a drugą falą koronawirusa dało się odczuć pewne odprężenie; nie tylko od strony wakacyjnego luzowania obostrzeń. Również na rynku nieruchomości ceny znów zaczęły powoli rosnąć. I co ciekawe, nie zmieniło tego rozczarowanie, które przyniósł drugi lockdown; jesienny. Po sześciu miesiącach oswajania się z epidemią ceny zaczęły maszerować w górę; choć zmieniły się też nawyki zakupowe. Przymuszeni do zamknięcia, Polacy częściej zaczęli szukać działek budowlanych i większych (powyżej 60 m²) mieszkań. Transakcyjnie, tylko w Krakowie odnotowano spadek cen mieszkań (-5,6%), pozostałe, większe miasta Polski na zdecydowanych plusach; sięgających +6,5% (Warszawa), a nawet +8,2% (Łódź).

Rok 2020 – ulga. Nareszcie!

Szczepionka! Magiczne słowo, które zmieniło wszystko. Rynek nieruchomości jest zdecydowanie bardziej odporny na chwilowe wahania nastrojów niż np. giełda, ale i tak: również tutaj po informacji, że mamy dopuszczoną pierwszą, a potem drugą i trzecią szczepionkę – dało się odczuć westchnienie ulgi. Od tego momentu na rynek nieruchomości wrócił standardowy wzrost cen, który utrzymuje się do dziś – pomimo trzeciego już lockdownu, wprowadzonego wiosną 2021. W IV kwartale 2020 roku w największych miastach Polski sprzedano o 5% więcej mieszkań niż w kwartale III (rynek pierwotny), a ceny transakcyjne wzrosły średnio o 2-4%.

Podsumowując. Każdy, kto liczył na to, że epidemia zbije ceny mieszkań, cóż: nie doczekał się takiej sytuacji. Korekty były chwilowe i niezbyt głębokie, a do tego szybko odrobione. Widocznie część inwestorów wycofała się np. z mieszkań kupionych pod wynajem krótkoterminowy, co chwilowo zmniejszyło w niektórych miastach ceny transakcyjne, ale w sumie, w bardzo trudnych warunkach roku 2020, rynek nieruchomości okazał się być bardzo stabilny. Wzrosty cen mieszkań z początku roku 2021 sugeruje więc tylko jedno: korekta już była, teraz zapewne będzie tylko drożej.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Najpopularniejsze

Przyjazna dla użytkowników wyszukiwarka ofert nieruchomości, przeszukaj dziesiątki polskich serwisów ogłoszeniowych jednym kliknięciem. Pozwól naszym algorytmom znaleźć nieruchomość idealnie spełniającą Twoje kryteria.