Rok 2020 to przysłowiowa „klęska urodzaju” pod względem liczby oddanych, nowych mieszkań. Było ich aż 222 000 – to najlepszy wynik od 40 lat. Ale bicie rekordów przez deweloperów, choć zapewne cieszy przyszłych właścicieli, nie wszystkim musi się uśmiechać.
Więc: czy to dobrze, że deweloperzy gonią rekord Gierka? To zależy. Aby odpowiedzieć sobie na to pytanie, należy najpierw odpowiedzieć na pytanie wyprzedzające: „dla kogo dobrze”?
Dla kupujących lub planujących zakup mieszkania oczywiście jest to korzystna sytuacja. Im większa konkurencja, im szersza oferta, tym większy wybór i większe pole negocjacji. Dla tych, którzy już posiadają mieszkania kupione w celach inwestycyjnych – niekoniecznie; zyski z wynajmu chwilowo nie są wymarzone. Właśnie… kluczowym słowem jest tutaj: „chwilowo”.
Wróćmy do faktów. Tylko w czwartym kwartale 2020 roku oddano do użytkowania 65 000 mieszkań. W całym poprzednim roku – wspomniane 222 000. To najlepszy wynik w Polsce od roku 1980, a więc jeszcze od poprzedniej, ustrojowej epoki.
Na chwilę obecną wzrost cen sprzedaży mieszkań wyhamował, albo rośnie kosmetycznie. Z drugiej strony – wyraźnie zmalały ceny najmu; to nieuchronne następstwo lockdownu, epidemii, zdalnego studiowania i mniejszej liczby miejsc pracy np. w eventach, usługach czy gastronomii. Z tej perspektywy, wprowadzenie na rynek rekordowej liczby nowych mieszkań zapewne cen najmu nie podniesie; przeciwnie – rywalizacja o najemców będzie jeszcze większa. A już w roku 2020 spadek średnich cen najmu był znaczny – zależnie od miasta; między -3,1% (Wrocław), przez -4,8% (Warszawa), aż po -13% (Gdynia. Wszystkie dane: Domiporta.pl).
Jest to podwójnie istotne, bo już pod koniec roku 2019, na rynku pierwotnym, to inwestorzy (kupujący mieszkanie w celu wynajmu lub odsprzedaży) realizowali ponad połowę transakcji w 7 najbardziej dynamicznych rynkach nieruchomości Polsce: Warszawie, Wrocławiu, Gdańsku, Gdyni, Krakowie, Łodzi i Poznaniu. Jak łatwo policzyć, przy tej tendencji połowa z oddanych w ostatnim kwartale roku 2020, czyli ponad 30 000 mieszkań zostało kupionych w celach inwestycyjnych. Trafią więc one na rynek z myślą o wynajmie. Czy wynajem ten będzie zyskowny? Odpowiedzi na to szukają zapewne wszyscy i prawdopodobnie też – nikt nie ma na to pytanie odpowiedzi w 100% pewnej.
Optymistyczne prognozy rozwoju epidemii sygnalizują, że zacznie ona (w Polsce) wygasać już w połowie tego roku (albo i wcześniej; wiosną) i trzeba przyznać – takie, optymistyczne głosy dominują. To by znaczyło, że we wrześniu studenci wrócą na studia stacjonarne, gastronomia wróci na pełne obroty trochę wcześniej (niektórzy sygnalizują majówkę), koncerty, wydarzenia i eventy… nie wiadomo kiedy. Można jednak założyć za prognozami epidemiologów, że latem sytuacja zacznie się stabilizować, a co za tym idzie – do formy zacznie wracać rynek pracy i najmu. A to dobrze, bo koniec końców wszystkim się opłaca, gdy deweloperzy biją rekordy oddawanych mieszkań; o ile tylko sytuacja rynku jest stabilna.